Adam Przechrzta - Chorągiew Michała Archanioła

Chorągiew Michała ArchaniołaBałam się sięgnąć po „Chorągiew Michała Archanioła” Adama Przechrzty, niepewna, czy po typowo historycznym „Pierwszym kroku” nie pogubi się w realiach współczesnego świata. Na szczęście moje obawy były od początku do końca płonne, bo autor spisał się nadzwyczaj dobrze.
Nie jestem fanką książek, w których teoretycznie spokojny pracownik naukowy zostaje wplątany w tajne operacje sił specjalnych, a potem natyka się na Afgańców, terrorystów i ruską mafię. Autor zapewne nie byłby sobą, gdyby i tu nie pojawiła się magia, alchemia i pewna bezcenna relikwia Specnazu. Jednak doktor Janusz Korpacki nie jest nowym Indianą Jonesem – pije, pali, kocha, traci i obrywa. Nie jest superbohaterem, jednak można mu pozazdrościć pewnej zaradności życiowej. Do kolejnej bardzo dynamicznej i wielowątkowej akcji dodajmy alchemiczną wódkę, piękne kobiety i humor na wysokim poziomie, a otrzymamy wciągającą mieszankę wybuchową.
Znowu muszę pochwalić autora za umiejętność tworzenia frapujących, wyłamujących się poza schematy postaci. Nie tylko Janusz, ale i jego znajomi z mafii, armii i sił specjalnych to bardzo wyraziste, przemyślane charaktery dodające całości utworu smaczku. Z całej plejady nietuzinkowych bohaterów chyba najbardziej przemówił do mnie Maks, typ wujaszka o którym za głośno się nie mówi, bo ma bardzo specyficzny sposób rozwiązywania problemów.
Umieszcza je jakieś dwa metry pod ziemią.
Dodatkową perełką są tu dla mnie opisy transformacji postaci – to odczłowieczenie, refleksja o zabijaniu w imię idei jest dość przerażająca, daje do myślenia i sprawia, że to nie jest tylko dobra, lekka książka do przeczytania w dwa wieczory.
Kolejny znaczący plus to słownictwo, no i rzecz jasna realizm – autor na szczęście nie zasypuje czytelnika masą technicznych informacji o broni, jednak opisy skutków jej użycia oraz znajomość zwyczajów sił specjalnych jest naprawdę powalająca.
„Chorągiew...” mogę śmiało polecić nie tylko fanom fantastyki ściśle związanej z militariami (czytając miałam pewne skojarzenia z cyklem nocarskim), ale także tym z nas, którzy chcą poczytać coś, co nie jest literacką papką, a dobrze przyprawionym smakołykiem.

Autorka: Vivienne