Tanya Huff - Linie krwi

Linie KrwiNa „Linie krwi”, trzecią część cyklu Victoria Nelson autorstwa Tanyi Huff przyszło mi trochę poczekać, jednak kiedy już się dorwałam do pachnącego nowością tomiszcza musiałam przyznać, że zdecydowanie było warto wykazać się cierpliwością!
Były już demony i wilkołaki. Teraz do stworów nękających Toronto dołącza też autentyczna staroegipska mumia – całkiem żywa i żądna krwi. Znana już nam detektyw Victoria Nelson pracuje nad sprawą tajemniczych zabójstw w dziale Egiptologii tutejszego muzeum i na początku nie jest w stanie powiązać snów swego wampirzego przyjaciela z mumią, o której nagle nikt nie pamięta.
Henry Fitzroy, bękarci syn Henryka VIII ma koszmary senne – a wampir śniący o słońcu to albo zapowiedź rychłej depresji albo olbrzymich kłopotów. A jeśli do tego wszystkiego dodamy rywalizującego o serce Vicki policyjnego detektywa – niedowiarka Celluciego, dostajemy całkiem przyjemny obraz gigantycznych tarapatów.
Nie można powiedzieć, żeby „Linie…” były bardzo ambitną lekturą. Jak już z cyklami pani Huff bywa, to przyjemne i bardzo wciągające książki na długie popołudnia i wieczory. Akcja płynie bardzo wartko, zaś wyraźnie zarysowane charaktery postaci jedynie dodają jej uroku. Jaka dziewczyna nie chciałaby się umówić z niezwykle przystojnym i pociągającym wampirem..?
Także tłumaczenie (pani Mileny Wójtowicz, swoją drogą, ja nadal niecierpliwie czekam na jej następną książkę!) jest bardzo przyjemne, zaryzykuję nawet fakt, że znacznie przyjemniejsze od oryginału.
Swoją drogą, na uwagę zasługuje także okładka – jak każda z tej serii doskonale (i bardzo plastycznie, brrr) oddaje nastrój książki (w tych momentach, kiedy główna bohaterka nie raczy swoich dwóch przyjaciół dość cynicznymi uwagami, a oni sami nie obrzucają się ironią).
No cóż, co ja mogę zrobić? Polecić fanom gatunku, zaparzyć herbatę i spokojnie czekać na czwartą, przedostatnią część. Zdaje się, że dla odmiany o zombie.

Autorka: Vivienne